recenzja
-
Matka. Gołoborze – Aleksandra Seliga
Matka to drugi tom Gołoborza i zamierzam opowiedzieć o tej książce bez spoilerów (i będzie to właśnie opowieść, a nie typowa recenzja). Zatem jeżeli nie znasz pierwszego tomu Panny (pisałam o nim tutaj), to śmiało możesz przeczytać ten tekst. Liczę, że po jego lekturze poczujesz chęć na sięgnięcie po obie książki Aleksandry Seligi. Tekst powstał we współpracy reklamowej z wydawnictwem Kobiece.
-
Słowiańskie baśnie i bajki – Mieczysław Rościszewski
W baśniach i bajkach często ukrywają się rzeczy stare. Chowają się tam ci, którzy wiele wieków temu byli kimś o wiele więcej niż tylko postaciami, o których opowiada się historie, by utulić dzieci do snu lub zabawić tłum przy ognisku. Jeżeli czytaliście moją Czerwoną baśń, doskonale wiecie, co mam na myśli. Dlatego też, gdy zobaczyłam zapowiedź wznowienia Słowiańskich baśni i bajek Mieczysława Rościszewskiego, nie było innej możliwości, MUSIAŁAM je przeczytać!
-
Czy KABALISTA Remigiusza Mroza jest SŁOWIAŃSKI
Mroza - Kabalista. A dokładniej - okładka tej książki. Widnieje na niej wyraźny znak Welesa. Nie oceniamy książek po okładce, wiadomo, ale jednak to okładki sugerują nam, co znajdziemy w środku. A okładka Kabalisty wyraźnie mówi czytelnikowi - będą słowiańskie motywy! Postanowiłam osobiście to dla Was sprawdzić.
-
Sąpierz – Katarzyna Puzyńska
Wyobraź sobie dwa światy. Pierwszy wypełniony magią, szeptami i dotykiem starych bogów. Drugi o magii już dawno nie pamięta, nie wierzy w to, co niewidzialne dla oczu, nie słyszy szeptów w lesie, nie widzi spojrzeń z ciemnych kątów. Umiera z pragnienia i kaszle nieznaną chorobą. Pierwszy znasz z Chąśby, a drugi poznasz w Sąpierzu. Odważysz się?
-
Chąśba – Katarzyna Puzyńska
A co powiecie na kryminalną historię osadzoną w słowiańskim świecie? I nie mówię tu o kryminale z elementami słowiańskimi, a o słowiańskiej osadzie pełnej ludzi wyznającej wiarę w starych bogów, w której zostaje popełnione morderstwo! Brzmi świetnie, czyż nie?
-
Pragnę więcej – Marta Krajewska
Moja relacja z tą książką ma status: to skomplikowane. Nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobała, bo podobała się. Ale nie mogę też powiedzieć, że polecam Wam ją i że będzie się Wam dobrze czytało. Postaram się to wszystko wytłumaczyć w poniższej recenzji.
-
Demon – Paulina Hendel
Na wstępnie - nie martwcie się, to recenzja bez spoilerów. Zatem nawet jeśli nie czytaliście żadnej książki Pauliny Hendel, zróbcie sobie napar i zerknijcie na ten tekst. Wytłumaczę tutaj czy warto sięgnąć po jej książki by dotrzeć aż do Demona, w jakiej kolejności czytać i czy jest tu słowiańsko.
-
Panna. Gołoborze – Aleksandra Seliga
Wiecie, co będę musiała zrobić przez tę książkę?! Poprawić wpis o dziesięciu najlepszych slavic bookach wszechczasów... Także wiecie, co to znaczy: Panna. Gołoborze - to lektura obowiązkowa. A jeżeli jeszcze nie jesteście przekonani, to zapraszam do przeczytania tej recenzji.
-
Nawia – szamanki / szeptuchy / demony
Musicie wiedzieć, że nie przepadam za zbiorami opowiadań. Ledwie zdążę przywiązać się do bohaterów i zorientować się w świecie, w którym rozgrywa się akcja, a opowiadanie nagle się kończy zostawiając mnie z niedosytem. Nie powstrzymało mnie to jednak przed sięgnięciem po Nawię. Nazwiska osób, które stworzyli tę antologię skutecznie mnie zachęciły.
-
Zaczarowany zamek – Sophie Anderson
Wyobraźcie sobie wielki drewniany zamek zbudowany bez użycia ani jednego gwoździa. Właśnie w takim miejscu mieszka Olia - główna bohaterka Zaczarowanego zamku Sophie Anderson. Ale nie jest ona jedyną jego miejsca. Wraz z nią mieszka tam jej rodzina i domowik, a także uwięziona magia. I właśnie tę magię wspólnie z Olią będziemy uwalniać.