recenzja

Demon – Paulina Hendel

Na wstępie – nie martwcie się, to recenzja bez spoilerów. Zatem nawet jeśli nie czytaliście żadnej książki Pauliny Hendel, zróbcie sobie napar i zerknijcie na ten tekst. Wytłumaczę tutaj czy warto sięgnąć po jej książki by dotrzeć aż do Demona, w jakiej kolejności czytać i czy jest tu słowiańsko.

Tekst powstał we współpracy reklamowej z wydawnictwem We need YA.

O czym pisze Hendel?

Paulina Hendel stworzyła dla nas dwa cykle – Żniwiarz oraz Zapomniana księga. Oba są osadzone w naszym współczesnym świecie, z tą różnicą, że w Zapomnianej księdze mamy swego rodzaju apokalipsę (o cyklu Żniwiarz przeczytacie tutaj). Owa apokalipsa zabrała ludzkości świat, jaki znamy – nie ma już elektryczności, nie ma Internetu. Żadne urządzenia nie działają, choć ludzie próbują coś majsterkować i tworzyć na nowo – z różnym skutkiem. Wróciły także słowiańskie demony. Lasy wypełniły się biesami i strzygami. Z każdej strony na ludzi zaczęło czyhać niebezpieczeństwo. Na wagę złota jest wiedza o tych demonach – kojarzenie ich możliwości oraz sposobów ich unicestwienia (ekipa Slavic Booka całkiem nieźle by sobie poradziła, prawda?).

W jakiej kolejności czytać?

Demon, któremu jest poświęcona ta recenzja, jest ostatnią częścią cyklu Zapomnianej księgi. I należy całość czytać dokładnie tak, jak powstawały książki: Strażnik, Tropiciel, Łowca i Wysłannik. Jeżeli sięgniecie po Demona bez znajomości poprzednich tomów, możecie nieźle się pogubić.

Dodatkowo ja zawsze radzę zacząć od Żniwiarza, a dopiero potem sięgać po Zapomnianą księgę. Dlaczego? Dowiecie się, jak dotrzecie do ostatniego tomu Żniwiarza. Zdradzę Wam tylko, że nawiązania w Zapomnianej… do Żniwiarza i te wszystkie easter eggi umilały mi lekturę jak nie wiem co!

Demon – czy warto?

Czytając przez te wszystkie lata książki Hendel, mam olbrzymią przyjemność obserwować, jak rozwija się jej warsztat pisarski. Jak zmienia się z książki na książkę. Demona przeczytałam z otwartą buzią i oczami pełnymi zachwytu. I niby jest to młodzieżówka, niby o apokalipsie, więc chce się powiedzieć, że lekka lektura… Ale ja po przeczytaniu całości odebrałam tę książkę jako dobrą, dojrzałą powieść.

Lubię apokalipsę Hendel. Jest taka… spokojna. O ile można apokalipsę nazwać spokojną. Wraz z bohaterami uczymy się świata na nowo, odkrywamy go kawałek po kawałku. I w Demonie wiele kawałków układanki wskakuje na swoje miejsce. I bardzo wyraźnie widać, że autorka to wszystko sobie zaplanowała. Wiele rzeczy jest przemyślanych i czytelnik robi takie aaaaa, już rozuuuumiem!.

Pysznie zakończył się ten cykl. Na tyle pysznie, że z żalem czytałam ostatnie strony Demona. I poważnie rozważam petycję do Pauliny o kolejną część!

Słowiańskość a demon

Chyba już się domyślacie, że słowiańskości, a właściwie słowiańskich demonów tutaj nie zabraknie. Mam wrażenie, że właśnie w Demonie docieramy do sedna tych stworzeń, zaczynamy rozumieć ich motywy. Autorka wykreowała stworzenia z dawnych wierzeń i legend w taki sposób, że ma się wrażenie, że zaraz ożyją. Są niezwykle… realne. I nie chodzi mi o opisy, ale o ich postawę. Są takie, że mam ochotę wyciągnąć do nich dłoń.

Tak, wiem, użarłyby aż do łokcia.

Jeżeli dotarliście do końca recenzji i zastanawiacie się, czy sięgnąć po Demona, to już śpieszę z odpowiedzią – sięgnijcie. Warto! Mam ogromny zaszczyt patronować tej książce, a wiecie, rzadko daję moje logo na okładki slavic booków. A jak napisałam wyżej, tej książce dałabym nie tylko logo, ale i pół ręki użreć. Taka polecajka ode mnie!

Z wykształcenia filolożka, literaturoznawczyni, z zawodu specjalistka ds. promocji książek, z serca twórczyni SlavicBook.pl – pierwszego miejsca w polskim Internecie całkowicie poświęconego książkom z motywami słowiańskich wierzeń. Autorka „Czerwonej baśni” – historii o Babie Jadze i lesie, do którego lepiej nie wchodzić, oraz komiksu „Słowiańskie mity i opowieści”. Podejrzana o bycie miejską zmorą. Nigdy nie odmawia kawy i kromki chleba z masłem.

Jeden komentarz

  • Pati

    Ja serię Zapomnianą Księgę czytałam lata temu, jak jeszcze była trylogią, a dopiero potem wzięłam się za Żniwiarza. Teraz jak się pojawiło wznowienie oraz powstały nowe części to mam ochote znów wrócić do tego niesamowitego świata posapo. Pamiętam, że gdy czytałam pierwszy raz to się bawiłam świetnie, a pomysł i podejście do tematu Mitologi Słowiańskiej miło mnie zaskoczył. To była w ogóle moja pierwsza seria o tematyce Słowiańskiej.

Dodaj komentarz