Wojna bogów. Plemiona – Łukasz Radecki
Usiadłam do lektury tej książki z ciekawością, wszak jest to młodzieżowa przygodówka ze słowiańskimi motywami. Chciałam po prostu zbadać teren, jednak nie spodziewałam się, że „Wojna bogów” Łukasza Radeckiego wciągnie mnie od pierwszej strony.
Historia „Wojny bogów” zaczyna się jak wiele innych książek fantastyczno-przygodowych, mianowicie trójka rodzeństwa w wieku szkolnym z naszego świata trafia do innego, fantastycznego i rzecz jasna przeżywa tam przeróżne przygody, a przy tym kombinuje jak wrócić do domu.
Tekst powstał we współpracy z wydawnictwem Nowa Baśń.
Świat słowiańskich bogów i ich wojna
Z tym, że nasi bohaterowie nie trafiają do jakiegoś tam wymyślonego świata, ale do ŚWIATA DAWNYCH SŁOWIAN! Do naszej przeszłości, gdzie nadal panują starzy bogowie, a przy tym żyją także magiczne stworzenia. I oczywiście nie dzieje się dobrze, przecież tytuł „Wojna bogów” nie powstał znikąd. A zatem jest wojna i jak to każda wojna – jest ogromnie niebezpieczna.
Bez mydła, bawełny i telefonów
Nasze rodzeństwo zderza się nie tylko z problemem utkwienia w nieswoim świecie. Przede wszystkim dość szybko uświadamiają sobie, że nie mogą nigdzie zadzwonić ani użyć GoogleMaps. Do tego ubrania, które otrzymują w nowym świecie są niewygodne i drapiące. Co więcej nie ma tutaj ani mydła, ani pasty do zębów, a rytuał mycia się dwa razy dziennie kompletnie nie istnieje.
Poważne kwestie
Poruszane są tu także inne poważne kwestie. Autor zwraca uwagę nie tylko na uzależnienie współczesnych nastolatków od telefonów, lecz także dodaje w książce wątek adopcji, gdyż trójka głównych bohaterów składa się z bliźniaków i ich adoptowanego brata. I choć jest to dobra i ciepła rodzina, owa adopcja nie jest pozbawiona bólu. Rodzeństwo dogryza sobie nawzajem bezmyślnymi komentarzami, a adoptowany Kacper czuje się czasami odsunięty i mniej kochany. Dostrzegam również w tych więziach rodzinnych pewną analogię do słowiańskich bogów, ale być może się myślę. Sprawdzę moją teorię w kolejnym tomie.
Niestety są błędy
Gdy zakładałam tego bloga, byłam zdecydowana nie zajmować się bezwzględnym wytykaniem merytorycznych błędów związanych ze słowiańskością. Jednak naprawdę wspaniale by było, gdyby wydawca przed wypuszczeniem takiej powieści na rynek skonsultował się z ekspertem. Dzięki temu można byłoby uniknąć paru dość rażących błędów, takich jak różnica pomiędzy Światowidem i Świętowitem (no chyba że jest to świadomy zamysł autora, to wtedy jestem winna kufel miodu w ramach przeprosin ;).
Drugi tom już niedługo!
Kolejny tom „Plemion” – „Próba bogów” ma premierę w tym miesiącu (styczeń 2019) i już czuję, że Nowa Baśń i Łukasz Radecki szykują dla nas jeszcze lepszą przygodę!
Jak Wam się podoba? Sięgniecie?
6 komentarzy
poludnica
Czarownico jedna 😀 dałaś nogę w magiczny las …
Wiktoria
I czuje się w nim doskonale :*
A
Światowid to nazwa pisma wydawanego przed II wojną światową? 😉
Wiktoria
Nice try 😉
A
Prosze o wyjaśnienie. Taką informację znalazłam w internecie
Wiktoria
Zapraszam tutaj – https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiatowid
Jest tutaj bardzo dobrze wyjaśnione, co kryje się pod nazwą „Światowid” 🙂