recenzja

Powiernik – seria o Marku Lichockim Franciszka Piątkowskiego

Wyobraźcie sobie, że przychodzi do Was nieznajomy i proponuje nauki słowiańskie. Możecie posiąść wiedzę o tym, jak było naprawdę. Wiedzę, która nie dotrwała w żadnych źródłach do naszych czasów. Dowiedzieć się prawdy o słowiańskich bogach i stworach. Zgodzilibyście się?

Tekst powstał we współpracy reklamowej z Franciszkiem Piątkowskim.

Franciszek Piątkowski stworzył serię o młodym prawniku – Marku Lichockim – który staje właśnie przed takim wyborem. Zaufać nieznajomemu, czy pozostać po stronie racjonalności. Jak się domyślacie, wybiera pierwszą opcję, za którą oczywiście stoi pewne ale, jednak czym owo ale jest, musicie przekonać się sami, sięgając po pierwszy tom serii.

Powiernik i cała reszta książek daje nam połączenie słowiańskości – tej fantastycznej z kłami i pazurami – z naszą codziennością. Akcja rozgrywa się we współczesnej Polsce w XXI wieku i to w miejscach, które istnieją naprawdę. Dosłownie możemy udać się na wycieczkę śladami Marka Lichockiego. I to jest dla mnie tu najcenniejsze. Choć jest to fantastyka, to możemy dzięki Franciszkowi zobaczyć oczami wyobraźni domowika, odkurzającego nasz dom, czy wege wąpierza, który stwierdza, że za krew to on podziękuję.

Połączenie świata sprzed 1000 lat z naszym wyszło doskonale. A do tego dochodzi poczucie humoru autora, przez które nieraz oplułam te ksiażki (wybracz, Franku!) i szybkość akcji – jak się zacznie czytać to doprawdy, ciężko się oderwać. Oraz easter eggi nawiązujące do współczesnej kultury!

Jedyne, co mnie boli w tych książkach, to słaba redakcja. Są napisane świetnie, pomysły są bardzo ciekawe, ale każda książka zasługuje na porządną redakcję i korektę (wykonaną przez dwie różne osoby). To redakcja powinna zająć się wygładzeniem logiczności wątków, nagminnie używanym określeniem „moja kobieta”, czy zbyt częstym wyjaśnianiem czytelnikom żartów w tekście. Jestem świadoma, że jest to self publishing, i autor będąc swoim własnym wydawcą nie zawsze ma możliwości zrobienia porządnej redakcji i korekty. Jednak marzę o przeczytaniu tej serii raz jeszcze po tym, jak przejdzie przez ręce dobrego redaktora. Bo są to naprawdę dobrze książki, zasługują na najlepsze.

Powiernik – w jakiej kolejności czytać

Serię o Marku Lichockim najlepiej czytać w tej kolejności:

  1. Powiernik
  2. Powiernik. Bogowie i stwory (opowiadania)
  3. Widzący
  4. Widzący. Bogowie i stwory (opowiadania)
  5. Obrońcy
  6. Wybrani
  7. Trzej Maszkaronowie

Przy czym te części możecie czytać nie trzymając się kolejności i bez znajomości reszty cyklu:

  • Powiernik. Bogowie i stwory (opowiadania)
  • Widzący. Bogowie i stwory (opowiadania)
  • Trzej Maszkaronowie

Ale uwaga, przy zbiorach opowiadań dobrze jest być po lekturze „Powiernika”.

Słowiańskość w serii o Powierniku

O słowiańskość w tej serii nie musicie się martwić. Jest tu jej pełno od podłogi aż po sufit. Jest tu ogrom słowiańskich demonów (stworów), bogów oraz… słowiańskich krain. Ale już nic więcej Wam nie zdradzę.

Mam nadzieję, że Was zaintrygowałam. Dobrej lektury!

Z wykształcenia filolożka, literaturoznawczyni, z zawodu specjalistka ds. promocji książek, z serca twórczyni SlavicBook.pl – pierwszego miejsca w polskim Internecie całkowicie poświęconego książkom z motywami słowiańskich wierzeń. Autorka „Czerwonej baśni” – historii o Babie Jadze i lesie, do którego lepiej nie wchodzić, oraz komiksu „Słowiańskie mity i opowieści”. Podejrzana o bycie miejską zmorą. Nigdy nie odmawia kawy i kromki chleba z masłem.

Dodaj komentarz