recenzja

Wiedźma, Żertwa, Kuglarz – recenzja trylogii

Anna Sokalska zabiera nas w podróż pełną słowiańskich przygód. I nie porywa nas gdzieś daleko. Lądujemy na ulicach Wrocławia i to właśnie tam rozgrywa się większość wszystkich trzech tomów „Wieloświatów”. Słowiańskie stworzenia, koncepcja świata i światów oraz Ślęża w tle – właśnie o tym tutaj przeczytacie. Zapraszam do recenzji wszystkich trzech tomów, opowiem Wam o nich bez żadnych spoilerów, obiecuję.

Tekst powstał we współpracy z wydawnictwem Lira.

Sięgając po „Wieloświaty” Anny Sokalskiej warto wiedzieć, w jakiej kolejności należy je czytać, bo tutaj dopuszczalna jest nie tylko klasyczna chronologia. Można zacząć i od „Wiedźmy”, i od „Żertwy”, gdyż opisują one różne historie. Obie fabuły spotykają się dopiero w „Kuglarzu”, zatem by sięgnąć po niego należy już znać treść dwóch pozostałych.

Wieloświaty

Moja przygoda z tymi trzema książkami zawiera absolutnie wszystkie czytelnicze emocje. Zachwycałam się i prychałam, opadała mi szczęka i przewracałam oczami. Wszystko tutaj mi się przytrafiło. Bardzo się cieszę, że zabrałam się od razu za całość trylogii i za moment zdradzę Wam dlaczego.

Wszystkie trzy książki wypełnia słowiańskość. Mamy tutaj wilkołaki, wąpierze, zmory i inne stworzenia. Ale nie tylko. Sokalska sporo czerpie z naszej rodzimej mitologii, ale także ją uwspółcześnia, łączy z wierzeniami chrześcijańskimi (anioły) i dodaje szczyptę z innych obszarów (lisi demon). Jest to bardzo ciekawa koncepcja. Jednak zatwardziałych fanów rodzimej wiary może nieco nastroszyć, zatem uprzedzam i polecam mieć otwarty umysł (przydaje się nie tylko przy lekturach).

Wiedźma

I teraz wyjaśnię Wam, dlaczego tak się ucieszyłam, że postanowiłam przeczytać całą trylogię na raz, a nie sięgałam po każdy tom osobno w okolicach jego premiery. „Wiedźma” bardzo mnie rozczarowała. Tak mocno, że gdybym nie miała przed sobą dwóch pozostałych książek, nie sięgnęłabym po nie. Na szczęście tak się nie stało, bo bardzo wiele bym straciła.

„Wiedźma” opowiada nam historie dwóch kobiet. Pierwszą jest Nina, zwykła dziewczyna, która ginie już na samym początku książki, dzięki czemu możemy zobaczyć cały skomplikowany i biurokratyczny świat po „tamtej” stronie oraz prześledzić ścieżkę decyzji zmarłej, która finalnie zostaje zmorą. Drugą kobietą jest Jasna. Jej historia zaczyna się wiele wieków wcześniej i łączy w sobie wątki potężnej, dawnej słowiańskiej magii, pożądania, miłości i okrucieństwa. Jak już się domyślacie akcja prowadzi nas do połączenia historii tych dwóch kobiet.

Pomysł był naprawdę ciekawy, jednak brak konsekwencji w prowadzeniu psychologii postaci jest sporą wadą powieści. Niepotrzebna jest także niestabilność stylu – raz mamy zwykły stonowany język powieści, by po chwili wpaść w patetyczne tony. Bardzo mocno wybijało to z rytmu czytania. A jednak absolutnie nie żałuję lektury „Wiedźmy”, ponieważ dzięki niej mogłam poznać „Żertwę”.

Żertwa

Wrocław, postaci ze słowiańskich mitów i zagadka kryminalna, do której podpowiedzi można poszukiwać w rodzimych wierzeniach. Przepadłam dla tej książki od pierwszych stron. I przyznam szczerze, że miałam wrażenie, że czytam zupełnie innego autora. Wszystko było spójniejsze i bardziej dopracowane. Wreszcie przywiązałam się do postaci, które w tej części cyklu wydały mi się żywsze, bardziej rozbudowane i dopracowane (#teammajka i #teamomyk).

Szczerze gratuluję autorce poprowadzenie wątku z wołchwem Welesa. Już na samej tej historii można by było zbudować oddzielną powieść! Ale na tym Sokalska nie poprzestaje. W „Żertwie” mamy o wiele więcej wątków – obok przedziwnego morderstwa (wisielec bez sznura!) pojawiają się także wąpierz i łapiduch, a także Boruta i Rokita. Czuje się także jak autorka eksperymentuje ze stylem, postaciami i fabułą, a czytelnika czeka wiele chwil skupienia, by nie zgubić tych wszystkich wątków. Zdecydowanie jest to moja ulubiona część z całego cyklu.

Kuglarz


„Wieloświaty”, jak sama nazwa cyklu wskazuje, opowiadają o wielu światach. Autorka rozbudowuje różne płaszczyzny światów i wypełnia je masą postaci. Ich liczba jest tak ogromna, że czytając „Kuglarza” co chwila musiałam wracać do poprzednich tomów, mimo że czytałam jedną książkę za drugą. Trudno mi sobie wyobrazić czytanie je w większych odstępach – pogubiłabym się kompletnie. Na instagramie Anny Sokalskiej mignęła mi jej rozpiska wszystkich bohaterów i powiązań między nimi, jej dołączenie do ostatniej części cyklu znacznie ułatwiłoby mi lekturę.

„Kuglarz” spina fabuły obu tomów i prowadzi nas do finału. Wrocław wręcz pęka w szwach od zmór, demonów, aniołów i innych stworzeń, a postaci które znamy z „Wiedźmy” i „Żertwy” wreszcie się spotykają. Czytając poprzednie tomy byłam ogromnie ciekawa, jak autorka przedstawi cały finał. I muszę przyznać, że bardziej niż samo zakończenie wszystkich wątków zachwyciły mnie dwie historie.

Pierwsza, to opowieść o lisiej demonicy i i jej miłości do śmiertelnika. Muszę przyznać, że wracałam do tego wątku kilka razy, tak bardzo mi się spodobał. Druga, to rozwinięcie w książce legendy o Ślęży – fantastyczna sprawa! Nie zdradzę nic więcej, sami musicie odkryć, co z opowieściami o tej górze autorka zrobiła w swoich książkach.

Poziom słowiańskości

Po raz pierwszy miałam poważny problem z określeniem poziomu słowiańskości w tej książce, wahając się pomiędzy 2 i 3. Ostatecznie pozostaję przy 2 z powodu wmieszania w fabułę także wątków anielskich i demonicznych.

Jeżeli dobrnęliście do końca tej najdłuższej recenzji na Slavic Booku, to muszę Wam powiedzieć, że jestem ogromnie ciekawa Waszych wrażeń z lektury wieloświatów. Czy znacie już któryś z tomów? Czy podzielacie moje zdanie? A może chcecie o czymś podyskutować? Zapraszam!


Z wykształcenia filolożka, literaturoznawczyni, z zawodu specjalistka ds. promocji książek, z serca twórczyni SlavicBook.pl – pierwszego miejsca w polskim Internecie całkowicie poświęconego książkom z motywami słowiańskich wierzeń. Autorka „Czerwonej baśni” – historii o Babie Jadze i lesie, do którego lepiej nie wchodzić, oraz komiksu „Słowiańskie mity i opowieści”. Podejrzana o bycie miejską zmorą. Nigdy nie odmawia kawy i kromki chleba z masłem.

4 komentarze

Dodaj komentarz