-
Panie Czarowne – Jakub Ćwiek
Zabiorę Was dziś do polskiego miasteczka, które istnieje współcześnie, ale do którego raczej sami nie traficie. Zabiorę Was do Miasta Kozła. Do miejsca, gdzie wiedźm nie palono na stosach, a wieszano. Do miejsce, które do dziś w herbie ma łeb czarnego kozła. Zabiorę Was do Głuchołazów. Macie odwagę, by pójść ze mną?
-
Wieloświat – Anna Sokalska
To jak Anna Sokalska żongluje różnymi kulturami, wierzeniami i motywami już nie raz mnie zaskoczyło w serii Opowieści z Wieloświata, jednak tutaj, w czwartym tomie, autorka przeszła samą siebie. Z ręką na sercu - to najlepsza książka Sokalskiej, jaką czytałam! A mam za sobą sześć jej tytułów!
-
Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli
"Baśń o wężowym sercu" zabrała mnie w wędrówkę w przeszłość. I nie dlatego, że opisuje wydarzenia z XIX wieku. Już od pierwszych zdań przypominała mi baśnie Aleksieja Tołstoja, w których się zaczytywałam w dzieciństwie. Język Radka Raka jest jak worek pełen nagrzanego słońcem ziarna, w które z rozkoszą zanurzamy ręce.
-
Pamiętnik szeptuchy – Dorota Gąsiorowska
Stary pamiętnik z zapiskami z 1903, szeptucha, Podlasie i dziewczyna, która całe życie spędziła pod dyktando matki. A do tego rodzinne tajemnice. Słowem, historia obyczajowa z wątkiem romantycznym i podlaską naturą w tle. Jeżeli lubisz takie historie, możliwe, że spodoba Ci się Pamiętnik szeptuchy Doroty Gąsiorowskiej.
-
Raróg – Anna Sokalska
Już od dawna miałam ochotę na słowiański kryminał i Anna Sokalska, którą z pewnością kojarzycie z serii Wieloświaty, chyba usłyszała moje ciche marzenia. I zaraz Wam opowiem, o czym jest tak książka i jakie zrobiła na mnie wrażenie oraz - najważniejsze - czy ją Wam polecam.
-
Czarna, czarna toń – Martyna Szkołyk
Ta recenzja nie powinna powstać w myśl tego, co autorka napisała w podziękowaniu książki: "Mam nadzieję, że czytanie tej powieści było dla Ciebie przyjemnością (...). A jeżeli Ci się nie spodobała, to wiesz - nie kłopocz się z recenzją." Ale ja jestem bardzo przekorną zmorą, więc jednak postanowiłam, że opowiem Wam o moich wrażeniach.
-
Nić Arachny – tom I z serii „Siostry Jutrzenki”
Nie będzie to historia o zmorze mieszkającej na strychu, ani o duszach wędrujących do Nawii, ani nawet o topielicy, choć wszystko to zostało w tę książkę wszyte mocną nicią. Będzie to historia o rodzinie, w którą na przestrzeni pokoleń wszyto wiele takich nici. Część z nich była niezwykle mocna i nie zerwała się aż do dziś, a część pękła, nie wytrzymując próby czasu i ludzkich uczuć.
-
Babcocha – Daniel de Latour, Justyna Bednarek
Gdy na okładce książki pojawiają się obok siebie Daniel de Latour i Justyna Bednarek, zdawałoby się, że nawet nie trzeba czytać o czym ta książka jest. Już same te dwa nazwiska są gwarancją dobrej bajki. I jakież było moje zaskoczenie, gdy oprócz świetnej książki dla dzieci otrzymałam także kilka słowiańskich motywów.
-
Prawiek i inne czasy – Olga Tokarczuk
Nie ma tu słowiańskich wojowników, ani rusałek, ani płanetników. Nie znajdziesz tutaj pogańskich świąt ani obrządków, ani bogów. I choć tego wszystkiego w „Prawieku” nie ma, to ta książka od początku do końca przesiąknięta jest słowiańskością. Ach, i bogów jednak tutaj znajdziesz. Jednego. Bardzo słowiańskiego.