Kukułka i wrona – Magdalena Wolff
Baśnie mają wiele warstw. O wiele więcej, niż jesteśmy w stanie sobie to wyobrazić. Uwielbiam, gdy pisarze wykorzystują to w swoich książkach. Magdalena Wolff właśnie tak zrobiła. Zanurzyła ręce aż po łokcie i dotknęła samego wnętrza baśni o Babie Jadze, wymieszała je z historią sprzed tysiąca lat, obtoczyła w metafory i… włożyła do pieca. A ja wyjęłam z niego Kukułkę i wronę i smakowałam ją kawałek po kawałku, aż zjadłam całość. I teraz mogę opowiedzieć Wam o tej książce o wiele więcej.
To historia znana i nieznana. Zaskoczy czytelnika nie raz, ale także wywoła na twarzy uśmiech, gdy wejdziemy do dobrze nam znanego lasu. W tym lesie są różne polany z różnymi domami. I historia ta doprowadzi nas do kilku z nich i pozwoli poznać ich mieszkańców. Zabierze nas także do miejsca, gdzie stara wiara jest wypierana przez nową, gdzie obcy wiedzą lepiej i gdzie ludzie myślą, że mają prawo dyktować innym, w kogo mają wierzyć.
W tym roku często Wam powtarzałam, że Baba Jaga przemawia do nas coraz głośniej, jest jej coraz więcej – w książkach, kulturze, na festiwalach. W Kukułce i wronie także mówi nam sporo, mówi tym pradawnym, nieprzeinaczonym językiem. Magda dotyka naprawdę głębokich znaczeń w tej książce, układa w niej wiele warstw i pozwala czytelnikowi rozsmakować się w każdej z nich po kolei. I jeżeli wiecie, jaki błąd zawiera Baśń o Jasiu i Małgosi, to z pewnością bardzo docenicie wiele rzeczy (i jedną szczególną), którą autorka wpisała w tę książkę.
To opowieść o lesie i o mieście, o czasie i wieczności, o kobiecie młodej i starej, o człowieku i nieczłowieku, o nas i nie o nas. To historia, która ma wiele dróg i szczerze powiem, że bardzo chciałabym iść dalej wraz z Kukułką i wroną, dlatego, Magdo, bardzo Cię proszę, pisz szybciej drugi tom, jest tutaj bardzo potrzebny.
2 komentarze
Bibliotecznie
Brzmi interesująco 🙂
Wiktoria
Bardzo się cieszę 😀